Ten rozdział dedykuje genialnej pisarce, która mnie motywuje i pomaga, kiedy tylko tego potrzebuje. Kocham cię Asiu!
~Ashley~
Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do drzwi. Poprawiłam jeszcze koka, który zdążył mi się już rozwalić i otworzyłam drzwi. Dosłownie opadła mi szczęka. Nie wierzę...
- James?
- We własnej osobie.
Chłopak rozłożył ręce, a ja się w niego mocno wtuliłam.
Po raz pierwszy od dwóch lat znowu poczułam ten zapach. Przytulaliśmy się, a moje nogi same zaczęły skakać. Chłopak podniósł mnie i mną zakręcił.
To niesamowite uczucie zobaczyć osobę, która była twoją drugą połówką. Powróciły moje wspomnienia. Te przyjemne jak i te mniej. Tak, przyznaję, że płakałam z jego powodu, ale fakt, że nie widziałam go taki szmat czasu wziął górę. Chciałam wypytać go o wszysko co się w jego życiu zdarzyło, po prostu spędzić z nim czas.
Chłopak rozłożył ręce, a ja się w niego mocno wtuliłam.
~Charlie~
Patrzyłem na tych dwoje i zupełnie nie wiedziałem co tam zaszło ani kim ten brunet jest dla Ashley. Wyglądali jak para. Na początku nie byłem tego taki pewien, ale kiedy wypowiadali słowa takie jak:
- Tęskniłem za tobą.
- Myślałam, że już cie nie zobaczę.
Coraz bardziej utwierdzałem się w tym przekonaniu. Zatrzymałem film, który nadal trwał i wolno wstałem z kanapy, która zaskrzypiała. Blondynka wyglądała jakby została wybudzona z jakiegoś snu.
- A właśnie. Zapomniałabym. - wskazała na mnie
- Charlie. - wtrąciłem i podałem rękę chłopakowi
- James. - odwzajemnił uścisk
Zaczęliśmy rozmowę, a właściwie to oni zaczęli. Ja byłem tylko takim trzecim kołem. Właściwie to nawet nie zwracali na mnie uwagi. Myślę, że nie robiło im różnicy to czy tam byłem czy nie. Nie skupiałem się bardzo na tym co mówią, bo zazwyczaj zaczynało się: A pamiętasz jak...?
- Będę się już zbierał. - powiedziałem, kiedy zaczęło mnie to nudzić - Muszę jeszcze iść do Leo i obgadać parę rzeczy...
- No dobrze... - odpowiedziała Ashley starając się ukryć zadowolenie.
Szybko założyłem buty i opuściłem budynek.
Szedłem wolnym krokiem przez miasto zastanawiając się nad tym całym Jamesem. Czułem, że muszę się komuś wygadać. Przyspieszyłem kroku i po chwili byłem pod domem przyjaciela.
~Maggie~
- Leo... Chcę ci coś powiedzieć. - zaczęłam
Siedzieliśmy na przeciwko siebie na łóżku w pokoju mojego Lwa, a może powinnam powiedzieć w klatce, bo to lew... Nie ważne!
- Słucham. - złapał mnie za ręce
- Jesteśmy parą już od jakiegoś czasu. Wiem, że prędzej czy później i tak się to wyda, więc... Jestem gotowa, żeby to ogłosić. - oznajmiłam najpewniej jak mogłam
- Naprawdę? To cudownie! Nareszcie świat się dowie kto jest wybranką mojego serca! - zaśmiałam się - Ale jak tak szybko zmieniłaś decyzję?
- Po prostu to sobie uświadomiłam i tyle. - ucięłam.
Nie chciałam drążyć tego tematu. Zresztą, że słowa Emmy ciągle latały mi po głowie "Swój pozna swego". Zastanawiałam się czy to może nie jest jego była, ale po co miałaby mnie namawiać, żeby tego nie ukrywać. To nie ma sensu.
- No dobrze. Nie drążę. - dziękuję!
Uśmiechnęłam się, a on ponownie wybuchł pełen entuzjazmu.
- Ale się cieszę! - krzyknął i rzucił się na mnie.
Zaczął mnie łaskotać, a ja mam łaskotki dosłownie wszędzie! Więc nie miałam łatwo. Zaczęłam piszczeć i wtedy do pokoju wparował Charlie.
- Leo chcia... - spojrzał na nas i zamilkł - łem z tobą pogadać, ale widać jesteś zajęty. Przyjdę później. - rzekł zrezygnowany i chwycił za klamkę.
- Nie, czekaj. - wyswobodziłam się
Chłopak posłusznie stanął po czym usiadł na łóżku chowając głowę w dłoniach.
- Nie rozumiem jej. - wypalił. Myślałam, że będzie trudniej go zatrzymać. Czyli jest źle.
- Czuję, że potrzebujesz męskiej rozmowy. To ja już pójdę. - stwierdziłam
- Nie! Mag może ty mi wytłumaczysz.
- No dobra mogę spróbować. O co chodzi?
- Wytłumacz mi jak działają dziewczyny? - parsknęłam śmiechem - To? Powiesz mi?
- Ty tak serio? - pokiwał głową - Ale jak mam ci to wytłumaczyć?
- Powiedz mi o co chodzi dziewczynie, która najpierw mnie całuje i to nie raz, zwierza mi się ze swojej przyszłości i mam wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko. Chciałem ją nawet zapytać czy nie chciałaby zostać moją dziewczyną i wtedy zaczęła się ode mnie oddalać! Po prostu ucieka, a potem przyjeżdża do niej jakiś James i...
- James?! - wymsknęło mi się.
- Ty... Znasz go? - spytał z niedowierzaniem blondyn
- Nie, raczej nie. Jest wiele Jamesów na świecie. - Mag idiotko uspokój się bo zaraz wszystko wydasz!
Czemu?! Czemu kiedy zaczyna się między nimi układać dochodzi osoba trzecia?!
- W każdym razie kiedy on się pojawił Ashley zupełnie mnie olała. Zresztą, że byłem w jej domu...
- Byłeś w jej domu? - spytała, żeby się upewnić
- Tak.
Charlie Lenehan był w moim domu!!
- Dobra kontynuuj.
- I nie wiem czy oni są razem czy nie. Przecież gdyby byli to by mnie nie całowała nie?
Leo w końcu włączył się do rozmowy:
Patrzyłem na tych dwoje i zupełnie nie wiedziałem co tam zaszło ani kim ten brunet jest dla Ashley. Wyglądali jak para. Na początku nie byłem tego taki pewien, ale kiedy wypowiadali słowa takie jak:
- Tęskniłem za tobą.
- Myślałam, że już cie nie zobaczę.
Coraz bardziej utwierdzałem się w tym przekonaniu. Zatrzymałem film, który nadal trwał i wolno wstałem z kanapy, która zaskrzypiała. Blondynka wyglądała jakby została wybudzona z jakiegoś snu.
- A właśnie. Zapomniałabym. - wskazała na mnie
- Charlie. - wtrąciłem i podałem rękę chłopakowi
- James. - odwzajemnił uścisk
Zaczęliśmy rozmowę, a właściwie to oni zaczęli. Ja byłem tylko takim trzecim kołem. Właściwie to nawet nie zwracali na mnie uwagi. Myślę, że nie robiło im różnicy to czy tam byłem czy nie. Nie skupiałem się bardzo na tym co mówią, bo zazwyczaj zaczynało się: A pamiętasz jak...?
- Będę się już zbierał. - powiedziałem, kiedy zaczęło mnie to nudzić - Muszę jeszcze iść do Leo i obgadać parę rzeczy...
- No dobrze... - odpowiedziała Ashley starając się ukryć zadowolenie.
Szybko założyłem buty i opuściłem budynek.
Szedłem wolnym krokiem przez miasto zastanawiając się nad tym całym Jamesem. Czułem, że muszę się komuś wygadać. Przyspieszyłem kroku i po chwili byłem pod domem przyjaciela.
~Maggie~
- Leo... Chcę ci coś powiedzieć. - zaczęłam
Siedzieliśmy na przeciwko siebie na łóżku w pokoju mojego Lwa, a może powinnam powiedzieć w klatce, bo to lew... Nie ważne!
- Słucham. - złapał mnie za ręce
- Jesteśmy parą już od jakiegoś czasu. Wiem, że prędzej czy później i tak się to wyda, więc... Jestem gotowa, żeby to ogłosić. - oznajmiłam najpewniej jak mogłam
- Naprawdę? To cudownie! Nareszcie świat się dowie kto jest wybranką mojego serca! - zaśmiałam się - Ale jak tak szybko zmieniłaś decyzję?
- Po prostu to sobie uświadomiłam i tyle. - ucięłam.
Nie chciałam drążyć tego tematu. Zresztą, że słowa Emmy ciągle latały mi po głowie "Swój pozna swego". Zastanawiałam się czy to może nie jest jego była, ale po co miałaby mnie namawiać, żeby tego nie ukrywać. To nie ma sensu.
- No dobrze. Nie drążę. - dziękuję!
Uśmiechnęłam się, a on ponownie wybuchł pełen entuzjazmu.
- Ale się cieszę! - krzyknął i rzucił się na mnie.
Zaczął mnie łaskotać, a ja mam łaskotki dosłownie wszędzie! Więc nie miałam łatwo. Zaczęłam piszczeć i wtedy do pokoju wparował Charlie.
- Leo chcia... - spojrzał na nas i zamilkł - łem z tobą pogadać, ale widać jesteś zajęty. Przyjdę później. - rzekł zrezygnowany i chwycił za klamkę.
- Nie, czekaj. - wyswobodziłam się
Chłopak posłusznie stanął po czym usiadł na łóżku chowając głowę w dłoniach.
- Nie rozumiem jej. - wypalił. Myślałam, że będzie trudniej go zatrzymać. Czyli jest źle.
- Czuję, że potrzebujesz męskiej rozmowy. To ja już pójdę. - stwierdziłam
- Nie! Mag może ty mi wytłumaczysz.
- No dobra mogę spróbować. O co chodzi?
- Wytłumacz mi jak działają dziewczyny? - parsknęłam śmiechem - To? Powiesz mi?
- Ty tak serio? - pokiwał głową - Ale jak mam ci to wytłumaczyć?
- Powiedz mi o co chodzi dziewczynie, która najpierw mnie całuje i to nie raz, zwierza mi się ze swojej przyszłości i mam wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko. Chciałem ją nawet zapytać czy nie chciałaby zostać moją dziewczyną i wtedy zaczęła się ode mnie oddalać! Po prostu ucieka, a potem przyjeżdża do niej jakiś James i...
- James?! - wymsknęło mi się.
- Ty... Znasz go? - spytał z niedowierzaniem blondyn
- Nie, raczej nie. Jest wiele Jamesów na świecie. - Mag idiotko uspokój się bo zaraz wszystko wydasz!
Czemu?! Czemu kiedy zaczyna się między nimi układać dochodzi osoba trzecia?!
- W każdym razie kiedy on się pojawił Ashley zupełnie mnie olała. Zresztą, że byłem w jej domu...
- Byłeś w jej domu? - spytała, żeby się upewnić
- Tak.
Charlie Lenehan był w moim domu!!
- Dobra kontynuuj.
- I nie wiem czy oni są razem czy nie. Przecież gdyby byli to by mnie nie całowała nie?
Leo w końcu włączył się do rozmowy:
- Kobieta nie jest maszyną, którą możesz rozłożyć na części i sprawdzić co ma w środku. Ewentualnie wprowadzić poprawki, naprawić to co się zepsuło. Musisz wszystko zaakceptować. Tak samo kochać wady jak i zalety. Masz dwa wyjścia. Albo kochasz albo zostawiasz, ale nigdy się nie poddajesz. Jeśli się poddasz to z tobą koniec. Istnieje takie stare greckie przysłowie. Kiedyś uważano że człowiek został stworzony z dwiema głowami, czterema rękami i nogami, a potem dzielił się na dwie części. I tak teraz każdy szuka tej swojej połówki. Jeżeli Ashley nią jest to walcz! Nawet kiedy już na stracie wiesz ze przegrasz, walcz!
Zatkało mnie. Charliego zresztą też.
- Wow! - to jedyne co zdołałam w siebie wydusić
Rozmawialiśmy jeszcze z jakąś godzinkę. Razem z Leo dawaliśmy rady blondynowi, a on opowiadał nam o Ashley. Mam z nią do pogadania. I to nie będzie miła rozmowa.
- Matko! Już 22:24! - wykrzyczałam - Muszę już iść!
Leo pocałowałam, a Charliego przytuliłam na pożegnanie i wyszłam.
~*~
Zatkało mnie. Charliego zresztą też.
- Wow! - to jedyne co zdołałam w siebie wydusić
Rozmawialiśmy jeszcze z jakąś godzinkę. Razem z Leo dawaliśmy rady blondynowi, a on opowiadał nam o Ashley. Mam z nią do pogadania. I to nie będzie miła rozmowa.
- Matko! Już 22:24! - wykrzyczałam - Muszę już iść!
Leo pocałowałam, a Charliego przytuliłam na pożegnanie i wyszłam.
~*~
Wpadłam do domu. Jak zwykle była w nim tylko Ash, która od razu pojawiła się obok mnie.
- Mag nie zgadniesz! Przyjechał...
- James. Wiem. - przygasiłam jej zapał
- Ale skąd?
- Od Charlie'go. - odłożyłam torebkę na kanapę i ciągnęłam dalej - Jak możesz go tak odtrącać?! Zdajesz sobie sprawę co mu zrobiłaś? Wiesz jak on się wtedy czuł?! Nie! Bo niby skąd. Zajęłaś się James'em, a jego odstawiłaś na bok! - krzyczałam - Nie pamiętasz co dla ciebie zrobił? Gdzie cie zabrał? Co pokazał?
- Nie rozumiesz!
- Niby czego?! Nie wiem o co ci chodzi, ale wiem jedno. Charlie jest o ciebie zazdrosny!
- Zazdrosny? O mnie?
- A o kogo? Gdybyś wiedziała co on o tobie mówił.
- Alle...?
- Charlie cie kocha do cholery! - wykrzyczałam
- Co? Ale ja... ja go nie kocham...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tym akcentem kończymy!
Mamy chamską końcóweczkę! :D
Ja tam takie uwielbiam.
Według mnie jest całkiem OK
Powracamy do gifów! :D
Dzisiejszy rozdzialik taki troszku smutny, ale takie też muszą być.
Komentujcie i piszcie co sądzicie <3
Kocham was dzieci moje <3 ~ Maggielenka